to jeszcze serbia.
widok przez płot stacji benzynowej, około 7 rano.
naprawdę zimno!
tutaj się podzieliliśmy i spora część grupy została przydzielona do większego pensjonatu, podczas gdy my opływamy w luksusach w mniejszym.
Po dotarciu do Braszowa i zakwaterowaniu się w pokojach mieliśmy jakieś trzy godziny na odpoczynek. Udało nam się zdrzemnąć chwilę, wybrać kasę i tak dalej. Nikt na nikogo nie trąbi, kierowcy przepuszczają na pasach - to są główne cechy, które na pierwszy "rzut oka" różnią Rumunię i Serbię. Na razie jedynym elementem wspólnym jest to, że ludzie są raczej przyjaźni i dość uśmiechnięci.
widok z naszego balkonu.
nie mogłyśmy tego nie zrobić idąc same przez park.
główna ulica starego miasta - Strada Republicii.
O szesnastej spotkaliśmy się z resztą grupy i naszą pseudo-przewodniczką mniej więcej w tym miejscu (a raczej pod McDonaldsem na w/w ulicy). Jestem ciekawa czy pani dopiero zaczyna swoją przygodę z turystyką, czy po prostu nie posiada żadnej wiedzy. Generalnie więcej dowiedziałam się przed wyjazdem czytając wzmiankę o Braszowie napisaną na wikipedii. Nadzieja w tym, że uda mi/nam się codziennie uzupełniać informacje o tym, co widzieliśmy.
a w tle remontowany ratusz zwany Casa Sfatului.
Biserica Neagră, czyli po prostu Czarny Kościół, który spłonął w XVII wieku. obecnie największy gotycki kościół w Transylwanii.
ryneczek.
Czarny Kościół z bliska. niestety zamknięty.
holiłód!
synagoga z początku XX wieku.
Spacer z przewodnikiem przebiegał w sumie bez żadnego planu, ale w końcu zaproponowano nam wjazd na szczyt góry Tampa. Kiedy doszliśmy na miejsce, okazało się, że kolejka już nie działa (tego dnia). <ok>
musiałam max powiększyć, żebyście mogli zauważyć podobieństwo.
Poszczęściło nam się za to z jarmarkiem, który do niedzieli znajduje się na rynku. Mnóstwo produktów lokalnych, od mięs i serów zaczynając, a kończąc na słodyczach. Postaram się jeszcze zajrzeć tam przed zamknięciem i zrobić osobną fotorelację.
Dzisiaj wybieramy się do zamku Drakuli i mam nadzieję, że uda nam się zahaczyć o informację turystyczną, żeby znaleźć jakieś przewodniki i zacząć zwiedzać na własną rękę, bo w niedzielę wieczorem wracamy!