Wysiadłyśmy z przystanku i ciężko nam było, szczególnie bez mapy i wcześniejszego rozeznania się, trafić do Jaffa Gate. Zapytałam jedną Panią, Panią z dzieckiem, ale po chwili podszedł do nas Pan, który chyba głęboko zapadł nam w pamięć. Zaoferował nam podprowadzenie pod bramę, a po drodze (która zajęła nam około 15 minut) opowiadał nam o historii miasta, o tym, gdzie urodził się i zmarł Jezus, etc. NAWET poczęstował nas papierosami. Jedyny problem był taki, że Pan był niemową, a ja nie miałam serca mu podziękować. /zdj. powyżej - Asia |
Wygląda na to, że nauka hebrajskiej kaligrafii się przydaje :)
OdpowiedzUsuńNiestety, nieużywane narządy zanikają, a dwuletnia przerwa w praktyce hebrajskiego zakończyła się dość przewidywalnie - jedna/dwie litery do rozszyfrowania, reszta to misterna tajemnica.
UsuńŚwietna porcja zdjęć! Klimatem przypomina stare mury Tunisu (podejrzewam, że jak wszystkie stare arabskie miasta), ale zazdroszczę zwiedzenia ściany płaczu! To dopiero przede mną.
OdpowiedzUsuń