środa, 16 października 2013

Ada

Ubiegłą sobotę spędziłyśmy na Adzie - wysepce znajdującej się nad sztucznie utworzonym zalewem (przez zasypanie części Savy). Więcej można sobie poczytać na wikipedii (lepiej korzystać z tej po angielsku, bo po polsku napisane są ze dwa zdania). Jeśli ktoś zna serbski i chciałby dowiedzieć się czegoś więcej na temat Ady - zapraszam tutaj - bezpośrednia strona, na której znajdują się szczegółowe informacje dotyczące wszelakich atrakcji.




Latem można tam pływać, wypożyczyć rowery wodne itd., a zimą podobno można uprawiać typowe sporty zimowe na sztucznych stokach. Miejsce przyciąga do siebie setki tysięcy ludzi w sezonie. Przypomina to trochę zwykły kurort - po jednej stronie zalewu znajduje się spory deptak, wzdłuż którego roi się od knajp, stoisk z lodami czy popcornem. Ceny też są kurortowe, za słabe i małe frytki płacimy 150 dinarów. Co ciekawe, kiedy kupujemy loda od Pani stojącej nad swoją lodówką, Pani otwiera nam tego loda. Nie wiem jak Was, ale mnie to dziwi - trochę podobnie jak to, gdy ktoś kiedyś (w Londynie akurat) poczęstował mnie papierosem wyjętym z paczki - tj. podał mi go w trzech palcach. Trochę nieapetyczne.

Poza kamienistą plażą (co nie jest zbyt wygodne) mamy tam mnóstwo zieleni, drzew, ławek, place zabaw dla młodszych dzieci i oczywiście sporo miejsca do uprawiania sportów grupowych. Większość knajp ma zwykłe ogródki, które od dalszej części (znajdujacej się już na plaży) oddzielone są deptakiem. Część plażowa to zazwyczaj kanapy lub kanapopodobne siedziska ze stolikami, a jeszcze dalej - różnego typu leżaki. Jest naprawdę mega, żałuję, że nie przyjechałyśmy tutaj w semestrze letnim. 

Mamy też bungee, choć nie wiem jak wysokie i jaka jego cena, ale tutaj możemy sobie zobaczyć jednego odważniaka, który skorzystał na tej atrakcji. Fajnie, miło, warto. Jeśli będziecie w Belgradzie, to jest to jedno z miejsc, w których możecie poczuć się jakbyście byli poza miastem (nie licząc letniego tłoku). 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz